niedziela, 30 grudnia 2012

Jeszcze raz chcę powiedzieć, że nie zamierzam się mścić na nikim ani z nikim robić "wiosennych" czy jakichkolwiek innych porządków. Nie to było moim  zamiarem. Pisałam już że blog miał być dla mnie w pewnym sensie psychoterapią i ostrzeżeniem dla innych dziewczyn które być może spotkają go kiedyś na swej drodze. A to jakich wyborów dokonają to już nie moja sprawa...
Publikuję wszystkie komentarze jakie do tej pory zostały napisane z wyjątkiem jednego, od osoby która zna żołnierza, ze względu na to że jest tam wymienione jego imię. A odpowiadając na treść dalszą owego komentarza, że nie można szukać miłości w internecie.  Otóż miłość można znaleźć wszędzie zarówno w internecie jak i w realu. Żołnierza mogłam poznać wszędzie. W kinie, na zakupach, w kawiarni, na ulicy... tylko co by to zmieniło? Czy powiedziałby mi wtedy wiesz, nie jesteś jedyna? Czy wszystko potoczyłoby się tak samo? Ja nie zakochałam się w internetowym facecie. On był jak najbardziej realny. Widziałam go, mogłam usłyszeć, dotknąć. Więc czy sposób w jaki się poznaliśmy naprawdę ma znaczenie?
 Podobnie ma się z oszustami. Można się na nich natknąć wszędzie i może eto być człowiek którego znamy od zawsze jak i ten znany od 5 minut. Nie o to tu chodzi gdzie się poznaliśmy, ale o to jak się ten człowiek zachował. A że się nie zmieni... teraz to i ja wiem o tym.
Co do wrzucania "wszystkich żołnierzy do jednego wora". Albo się to tyczy pierwszej części  2 posta albo końca. Co do pierwszej. Wdzieciństwie dość się napatrzyłam na wujków-wojskowych którzy w domu zostawiali żony, a na poligonach zabawiali się z przyjaciółkami..... dawne lata. Ale i ten temat został poruszony miedzy mną a żołnierzem. Jak dziś pamiętam jego oburzenie, że nie wszyscy są tacy. Są i tacy dla których ważne jest co innego... Faktycznie po przeczytaniu wywiadu sprzed paru lat z owym panem uznałam że to ktoś godny zaufania i...inny.  "Nie możesz myśleć takimi kategoriami". Więc nie myslałam...
A co do końca. Czy możliwe jest ukrycie przed kolegami z którymi się pracuje, jeździ na poligony, szkolenia i misje ukrycie tego że spotyka się z wieloma kobietami? Przecież do jednej z nas "urwał się" ze szkolenia! Czy nikt tego nie zauważył? Nie wierzę w to i nikt mi nie wmówi że o jego działalności nikt nie wiedział. Gdzie wtedy byliście? Żaden z Was nic nie zrobił.
Być może gdzieś tam w świecie są jeszcze ludzie honoru. Ja na nich nie trafiłam. Przykro mi. I zanim znów komukolwiek zaufam, nieważne w mundurze czy bez, tysiąc razy się zastanowię. Pewnie sparzę się jeszcze nie raz nie dwa, ale nie podważy to mojej wiary w ludzi i w miłość. Nieważne jak znalezionej...

 Przepraszam tych wszystkich dla których słowo honor jednak coś znaczy, a poczuli się urażeni tym co napisałam. Nie zamierzałam wszystkich oceniać przez pryzmat pana x. Po prostu tak wyszło.

Tak jak pisałam. będę publikować wszystkie komentarze ale proszę nie używać imienia, nazwiska, stopnia i jednostki żołnierza. Wszystko co będzie mogło służyć do identyfikacji jego osoby będzie kasowane. A zainteresowani i tak będą wiedzieć o kogo chodzi.


11 komentarzy:

  1. chciałabym się z Tobą skontaktować, plis napisz jak

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym się z Tobą skontaktować, napisz jak plis

    OdpowiedzUsuń
  3. podaj maila lub kliknij na mój profil ,później kliknij wiadomość e-mail i napisz:)

    OdpowiedzUsuń
  4. chciałabym się z Tobą skontaktować

    OdpowiedzUsuń
  5. pisałam już wyżej. jak chcecie się ze mną skontaktować skoro nie zostawiacie namiarów? a najprościej napisać na mój adres podany w profilu:wisniewczekoladzie@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie czytałam nic bardziej przejmującego,nigdy niczyj żal ani cierpienie spowodowane pękniętym sercem,nie przemówiły do mnie tak mocno.Płakałam czytając Twego bloga.Nad tobą i..chyba nad sobą również.Bo niestety zabawa pana chorążego trwa w najlepsze,czyjeś swiaty rozpadają się na kawałki a najbardziej wzruszające uczucia zostają zamknięte w rozporku jednego małego człowieczka-tchórza.Człowieczka,którego rolą życiową jest bycie breloczkiem doczepionym do własnego penisa a my jesteśmy tylko kolejną kreską wyrytą nad jego łóżkiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ta menda dalej działa?Krzywdząc i raniąc następne kobiety!Musicie się skrzyknąć zdemaskować i ośmieszyć dziada,bo inaczej uchodzi mu na sucho i nic sobie nie robi z pojedynczych przypadków.Życzę powodzenia w działaniu

    OdpowiedzUsuń
  8. Działa,dalej działa..

    OdpowiedzUsuń
  9. Działa...wiem z autopsji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Działa.Pomimo całego ośmieszenia jakie mu zafundowano,pomimo złej sławy,którą się okrył.Działa wg starych schematów.Działa mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej. Jestem z Pomorza, również znam tą historię z autopsji... Moja rozpoczęła się w 2009 roku. Pozdrawiam. J.

    OdpowiedzUsuń